św. Jakub. Święty Jakub Apostoł zwany Większym albo Starszym był bratem św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Ojcem ich był Zebedeusz, matka Salome - kuzynka Najświętszej Maryi Panny, zwana niegdyś siostrą Matki Jezusa. Wraz z ojcem trudnili się rybołóstwem - byli rybakami - i mieszkali nad jeziorem Tyberiadzkim zwanym niegdyś Później zbędna masa lądownika została odrzucona i astronauci zaczęli przygotowania do powrotu w kierunku Ziemi. Podczas 30. orbity modułu serwisowego i dowodzenia został odpalony silnik SPS, który w 2,5 minuty działania dokonał manewru nakierowania na powrót na Ziemię (Trans Earth Injection). Astronauci wykonywali jeszcze W ostatnią niedzielę roku liturgicznego, obchodzimy Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Zaśpiewajmy razem! od momentu chrztu świętego należymy do królestwa jezusa. Przejdź do następnej strony. Zapraszam Ciebie teraz do posłuchania opowiadania o pewnym królu i jego rycerzu. Urodził się w ubogiej stajence Wiele razy wam ogłaszałam, że zbliża się koniec czasów i przyjście Jezusa w chwale. Pragnę wam dziś pomóc w zrozumieniu znaków opisanych w Bożym Piśmie, które wskazują na wielką bliskość Jego chwalebnego powrotu. Znaki te – jasno ukazane w Ewangeliach, Listach św. Piotra i Pawła – realizują się w obecnych latach. Wielu ludzi w kręgach religijnych wyznaje proroctwo, które mówi, że Pan Jezus zstąpi na obłokach. Oczekują, że przyjdzie właśnie w ten sposób, by pochwycić ich do królestwa niebieskiego. Nie dostrzegają jednak proroctw Pana mówiących o Jego potajemnym przyjściu: „Oto przychodzę jak złodziej”. (Objawienie Jana 16:15). Star Trek V: Ostateczna granica. Strona internetowa. Star Trek IV: Powrót na Ziemię (oryg. Star Trek: The Voyage Home, inne tłum. Star Trek: Powrót do domu) – czwarty film pełnometrażowy z serii Star Trek. Film został wyprodukowany przez Paramount Pictures w 1986, w reżyserii Leonarda Nimoya, który zagrał też jedną z głównych ról. H3VjY. Rekonstrukcja Świątyni Jerozolimskiej w czasach Heroda Wielkiego Ariely/CC BY żyli mieszkańcy rzymskiej prowincji Judea w czasach, gdy nauczał tam Jezus z Nazaretu? Ich życie koncentrowało się wokół synagogi, parali się rolnictwem i handlem, ale też życia Chrystusa Ziemia Święta, czyli Galilea, Samaria i Judea, teren o powierzchni ok. 20 tys. kilometrów kwadratowych, zamieszkiwało - zdaniem różnych historyków - od 600 tys. do miliona ludzi. W czasach ewangelicznych życie na tym terenie toczyło się według niemal tych samych reguł co kilka wieków wcześniej. Uprawiano ziemię, rzemiosło, handlowano, podróżowano i politykowano, a wszystko przenikało prawo i zwyczaje żydowskie. Co ciekawe, Żydzi nie mieli silnego przemysłu, choć już Salomon nazywany był królem miedzi (1 Kr 7,46), bowiem na jego polecenie odlewano miedziane naczynia dla żydowskiego świata stanowiła Jerozolima, ciasna, z wąskimi uliczkami, pozbawiona zieleni, prócz ogrodów Heroda i "ogrodu różanego". W ówczesnej Jerozolimie istniał cały labirynt przejść, uliczek i podwórek, w których gnieździły się wielodzietne z reguły rodziny. Właśnie rodzina stanowiła podstawę ówczesnego społeczeństwa. Zawarcie małżeństwa było podstawowym obowiązkiem mężczyzny, a celem obojga małżonków - pozostawienie po sobie jak najliczniejszego potomstwa. Niepłodność uważano bowiem za wyraz Bożego gniewu wobec kobiety lub całej dachy świątyniW Jerozolimie znajdowała się najświętsza budowla Żydów - świątynia. Ta z czasów Chrystusa była już trzecią z kolei. Miała 450 m długości i 300 szerokości. Wedle zapisów zbudowano ją niemal w całości z białego marmuru, a dach był pokryty złotymi blachami. Samo sanktuarium i otaczające je dziedzińce składały się z kilku części. Był zatem dziedziniec pogan (tylko w nim mogli przebywać nie-Żydzi), kobiet (tutaj musiały się zatrzymać) i Izraelitów mężczyzn. Całość - jak pisze Jan Gać w "Ziemi Świętej. Kulturowym przewodniku śladami Jezusa" - wywierała imponujące wrażenie na świątyni za czasów ewangelicznych miało zajęcie ok. 7 tys. kapłanów oraz ponad 10 tys. lewitów. Szczegółowe przepisy regulowały ich ubiór, wiek sprawowania poszczególnych funkcji w świątyni, zawieranie małżeństwa. Samych rodzajów kalectwa, które wykluczało ze służby kapłańskiej, było ponad sto. Kapłani podzieleni byli na 24 grupy, a każda z nich odpowiadała za tygodniową służbę w świątyni. Każdy Żyd po ukończeniu 20. roku życia musiał na utrzymanie świątyni łożyć co sześć miesięcy pół szekla - dowodzi Miriam Feinberg Vamosh w "Życiu codziennym w czasach Jezusa".Modlitwa była obecna w życiu Żydów na każdym kroku. Obowiązywała każdego mężczyznę od 13. roku życia i - co ciekawe - nie musiały jej spełniać kobiety, dzieci i niewolnicy. Przed jej rozpoczęciem pobożny Żyd nakładał tałes, czyli chustę modlitewną, na głowę i ramiona, a do czoła i ramienia przywiązywał tefilin, małe, skórzane pudełeczka, w których znajdowały się pergaminowe kartki z fragmentami Księgi Wyjścia i Księgi Powtórzonego Prawa. Twarzą stawał w kierunku Jerozolimy, a jeśli był w mieście - to twarz zwracał ku świątyni. W samej świątyni - ku miejscu najświętszemu, które było pustą przestrzenią. Nie brak naukowców, którzy śladu tefilinu doszukują się nawet na Całunie Turyńskim, czyli płótnie, w które zawinięte było ciało należącym całkowicie do Boga był siódmy dzień tygodnia, sobota, czyli szabat. Według Starego Testamentu zwyczaj obchodzenia cotygodniowego szabatu został wprowadzony u Izraelitów tuż po wyjściu z Egiptu do ziemi obiecanej (Wj 16,22-30), a nakaz świętowania szabatu Jahwe przykazał Mojżeszowi w Dekalogu otrzymanym na górze Synaj (Wj 20,8-11).Chleb, oliwa i winoBiblia nadaje rolnictwu rolę szczególną. Już w Księdze Wyjścia znajdują się liczne odniesienia do tego zajęcia. Nic dziwnego, ziarna zbóż były dla Żydów podstawowym produktem żywnościowym i handlowym. Z mąki pszennej pieczono chleby "pokładne", które mogli spożywać jedynie kapłani podczas szabatu, a z pośledniejszej, kukurydzianej, zwykłe pieczywo - podstawowy pokarm ludzi pisze Barbara Szczepanowicz w książce "Ziemia Święta. Geografia biblijna", rolnictwo stało na niskim poziomie technologicznym - skalista gleba nie nadawała się do uprawy przed oczyszczeniem z kamieni. Ponadto wieśniacy borykali się z wszelakimi rodzajami plag (częste klęski szarańczy), wiatrem (zwłaszcza wschodnim sirocco) i zarazami roślin. Towarami handlowymi, prócz ziarna zbóż, były głównie oliwa i wino. Biblijne rolnictwo, także to z czasów Nowego Testamentu, opierało się przede wszystkim na niewielkich gospodarstwach rodzinnych. Ich tradycja sięgała czasów, kiedy Hebrajczycy wkroczyli do ziemi obiecanej. Wtedy to każda rodzina otrzymała kawałek ziemi, którego nie mogła sprzedać. Miał być tzw. rodzinnym dziedzictwem (Pwt 19,14) i nie można go było sprzedać jako bezpośredniego daru od rolnictwem związane było pasterstwo, a z lektury Ewangelii można wyciągnąć wniosek, że było to najpopularniejsze ówczesne zajęcie. Podobnie jak rybactwo czy rzemiosło. Sam Jezus był cieślą, który to zawód odziedziczył po swoim prawnym ojcu Józefie. Do kategorii bogaczy zaliczano winogrodników i latyfundystów, o czym napomyka Ewangelia św. Mateusza (12, 1). Nienawiść do RzymuPrzypomnimy: Judea jako prowincja dostała się pod panowanie państwa rzymskiego w 63 r. przed Chrystusem. Od 6 roku rządził nią prokurator podległy legatowi Syrii. Rzymianie nie ingerowali szczególnie w wewnętrzne sprawy Żydów - najistotniejsze były dla nich spokój, płacenie podatków i rekruci. Ale Żydzi posiadali szczególne przywileje. Już Cezar za pomoc w wojnie domowej zwolnił ich z pewnych danin oraz z obowiązku dostarczania rekruta, Oktawian August zaś potwierdził te przywileje. Żydzi jako jedyni mieszkańcy imperium byli zwolnieni z oficjalnego religijnego kultu politycznej swobody był dla Żydów Sanhedryn, który mógł na przykład skazać na śmierć każdego cudzoziemca, nawet Rzymianina, który przekroczył próg świątyni przeznaczony tylko dla Żydów. W czasach Chrystusa większość w Sanhedrynie mieli saduceusze, stronnictwo żydowskie w konflikcie z faryzeuszami, interpretujące prawo na własny, czasem dość oryginalny sposób. Żydzi mieli też swoich rewolucjonistów. Historycy wspominają, że cesarskie przywileje nie robiły na Żydach najmniejszego wrażenia - nienawidzili Rzymian ze wszystkich sił. Ruch radykalnych zelotów, mający na celu wypędzenie Rzymian, sparaliżował w 6 roku niemal cała prowincję. Spokój zaprowadziły dopiero ekspedycje karne okupanta. Kwestia politycznych ambicji Żydów ujawniła się przy okazji procesu Jezusa. Gdy namiestnik Poncjusz Piłat dowiedział się, że Jezus jest Galilejczykiem, odesłał go do tetrarchy Galilei i Perei Heroda Antypasa. Tetrarcha przebywający w Jerozolimie był osobą prywatną. Tetrarcha odział Jezusa w drogie szaty i odesłał do Piłata. Obie strony były "uparte" - Piłat i Żydzi. Ewangelie podają, że prokurator użył fortelu - pozwolił Żydom wybrać więźnia, którego chcieliby uwolnić, ale Żydzi nie dali się nie zawsze było tak ugodowo. W piątym rozdziale Dziejów Apostolskich (5,36) czytamy, jak prokurator Kupidas Fadus (następca Piłata) zareagował na pielgrzymkę zorganizowaną przez niejakiego Teudasa. Gdy Teudas prowadził swoich zwolenników nad Jordan, rzymska jazda zmasakrowała uczestników pochodu. Można więc powiedzieć, że Judea była beczką prochu, która wybuchła dokładnie w 66 roku powstaniem przeciw Rzymianom. ***Zajrzyj do nowej NASZEJ HISTORII.[/b] Miesięcznik znajdą Państwo w kioskach i salonikach prasowych. Nowa NASZA HISTORIA na GRUDZIEŃTUTAJ - w serwisie mogą Państwo już teraz, nie ruszając się z domu, kupić e-wydanie Naszej Historii lub zamówić prenumeratę: także na profil Naszej Historii na FACEBOOKU i do obserwowania naszego konta na TWITTERZE. Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: "Król Żydowski". Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: "Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!". Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: "Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli". Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: "Eloi, Eloi, lema sabachthani", to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: "Patrz, woła Eliasza". Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: "Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]". Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: "Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym".Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome. Kiedy przebywał w Galilei, one towarzyszyły Mu i usługiwały. I było wiele innych, które razem z Nim przyszły do według św. MateuszaWychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego. Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: "To jest Jezus, Król Żydowski". Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: "Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!". Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: "Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: ›Jestem Synem Bożym‹". Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: "Eli, Eli, lema sabachthani?", to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: "On Eliasza woła". Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: "Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić". A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: "Prawdziwie, Ten był Synem Bożym". Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu. Między nimi były: Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, oraz matka synów według św. ŁukaszaGdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: "Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: ťSzczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiłyŤ. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas!Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?".Przyprowadzono też dwóch innych - złoczyńców, aby ich z Nim przyszli na miejsce, zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: "Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym". Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: "Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie". Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: "To jest Król Żydowski".Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: "Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas". Lecz drugi, karcąc go, rzekł: "Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił". I dodał: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa". Jezus mu odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam ci: dziś ze Mną będziesz w raju".Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego". Po tych słowach wyzionął widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: "Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy". Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei, przypatrywały się według św. JanaA On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: "Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski". Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: "Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim". Odparł Piłat: "Com napisał, napisałem".Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: "Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć". Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój". Następnie rzekł do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeń wziął Ją do Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: "Pragnę". Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizopgąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: "Wykonało się!".**I skłoniwszy głowę, oddał był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat - ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem - Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili. Źródło: Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallotinum ** POWRÓT CHRYSTUSA W POTĘDZE I CHWALE Drogi Ojcze Livio, po omówieniu znaków, które będą towarzyszyły końcowemu uwolnieniu Złego z więzów (przypomnijmy je raz jeszcze: rozpanoszenie się oszustwa Antychrysta, prześladowanie Kościoła, katastrofy naturalne i nawrócenie się Izraela na wiarę w Jezusa) przejdziemy teraz do cech charakterystycznych powrotu Chrystusa. Szczególnym rysem drugiego przyjścia Chrystusa, będą zgodnie z Jego własnymi słowami znamiona mocy i chwały. W związku z tym chciałbym przypomnieć tutaj przytaczany już fragment z pism świętego Pawła: „W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. [...] Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia.” (2 Tes 2, 1— Święty Paweł mówi więc o nasileniu się tajemnicy nieprawości. Czy wobec tego powinniśmy wierzyć, że gdy Jezus mówi o swym przyjściu „w mocy”, to znaczy, że Jego powrót będzie triumfem nad Złym, czyli manifestacją wszechmocy Bożej, która definitywnie zniszczy moc diabła? Najpierw chcę powiedzieć, że ten bogaty w treść fragment Listu świętego Pawła został napisany w świetle zebranych w Ewangeliach słów i nauczania samego Jezusa, dlatego możemy powiedzieć, że święty Paweł zredagował Drugi List do Tesaloniczan, mając przed sobą tekst Ewangelii, a w szczególności mowę eschatologiczną Jezusa, w której opisane są gwałtowne nasilenie się zła i koniec czasów, fałszywe proroctwa, zanik wiary i oziębienie miłości. Mamy więc tutaj kontekst typowy dla Księgi Apokalipsy świętego Jana, czyli kontekst wielkiego prześladowania chrześcijan. Święty Paweł dodaje następnie pewien element, którego należyta interpretacja przysparzała teologom wiele trudności; mówi on o katechon, czyli o tym, kto powstrzymuje końcowe uwolnienie z więzów Złego. Mówiliśmy już o tym elemencie i wtedy utożsamiliśmy go z Kościołem Chrystusa, który po dziś dzień pełni rolę potężnej tamy, chroniącej przed najcięższym atakiem diabła. Kiedy jednak nastąpi jego ostateczne uwolnienie? Kiedy, inaczej mówiąc, zostanie usunięta owa tama chroniąca przed rozszerzeniem się zła? Wystarczy wsłuchać się w słowa Jezusa, żeby to zrozumieć. W swych mowach apokaliptycznych Pan rzeczywiście mówi o oziębieniu wiary jako znaku czasów ostatecznych. Możemy więc domyślać się, że zło będzie mogło swobodnie się szerzyć, gdy zabraknie wiary, gdy Kościół ulegnie wewnętrznie osłabieniu i — mimo iż pozostanie mała trzódka wiernych kierowanych przez Ojca Świętego — demon się uwolni i pozornie będzie bliski zwycięstwa. W tym momencie przybędzie jednak Chrystus w potędze i chwale po to właśnie, żeby unicestwić fałszywą i przewrotną moc Szatana. Madonna wiele razy powtarzała w Medjugorie, że przychodzi do nas, ażeby w nas rozbudzać wiarę, przygotować zastępy swych wiernych i w ten sposób umocnić naszą nadzieję, że moce piekielne nie zwyciężą i Chrystus przyjdzie osobiście, żeby zbawić świat. Tutaj ponownie pojawia się element mający podstawowe znaczenie dla poprawnego zrozumienia mowy o powrocie Chrystusa: wolność człowieka. Chrystus implicite wskazał na nią, zapowiadając, że Ewangelia będzie głoszona na całym świecie, co jednak nie oznacza automatycznego powszechnego nawrócenia; wyraźnie powiedział, że kto nie uwierzy, ten skaże się na potępienie. Podobnie też wolność i odpowiedzialność każdego człowieka będą się przyczyniały do zrealizowania zbawczego zamysłu Bożego. Każdy może przecież dobrowolnie odpowiedzieć na zaproszenie Pana albo je odrzucić; może Go przyjąć jako Króla Pokoju, ażeby ten nasz czas stał się wiekiem pomyślności i pokoju. Krótko mówiąc: Jezus oczekuje naszego dobrowolnego, zdecydowanego „tak” wobec Jego planu pokonania Złego. Moglibyśmy nawet powiedzieć, że spełnienie się tego wszystkiego zależy właśnie od naszego przylgnięcia do Pana. Dlatego Jezus nigdy nie objawia „dnia”; nie jest to data oznaczona a priori w kalendarzu, jest to raczej moment uzależniony także od naszej dobrowolnej odpowiedzi na wezwanie Jezusa do uczestnictwa w definitywnym zwycięstwie nad demonem. Bóg niewątpliwie zna ten dzień, ponieważ On istnieje poza czasem, jednak owa „ostatnia godzina”, to termin kiełkujący w sercach. W związku z tym warto przypomnieć tutaj ideę przychodzenia Chrystusa „w międzyczasie”, o którym Benedykt XVI pisał w drugiej części swej książki Jezus z Nazaretu. Niektórzy uczeni przez ten adventus medius rozumieją rzeczywisty powrót Jezusa, który na pewien czas założyłby na ziemi swe królestwo; usunąłby wtedy działanie Złego, a niektórzy dodają nawet, że również panowanie papieża, bo skoro byłby osobiście obecny sam Chrystus, nie miałaby sensu działalność Jego ziemskiego zastępcy... Ja jednak opowiadam się za Benedyktem XVI (tego tylko by brakowało, żeby było inaczej!), który to „przyjście w międzyczasie” interpretuje w inny sposób, twierdząc, że w czasie odkupienia, czyli między jednym a drugim przyjściem Jezusa, Pan przychodzi na rozmaite sposoby, które pokrywają się z Jego nadzwyczajnym wkraczaniem w historię celu wspierania Kościoła. Wtedy to Duch Święty wybiera niezwykłe postaci, na przykład takich gigantów świętości jak święty Benedykt czy święty Franciszek z Asyżu. W takich momentach posyła także z nieba Maryję jako nadzwyczajną orędowniczkę, jak to ma miejsce w wyjątkowy sposób w tych ostatnich trzydziestu latach w Medjugorie. Wracając do mocy i chwały znamionujących drugie przyjście Jezusa, za stosowne uważam przytoczenie tego, co sam Pan zapowiada w Ewangelii: „A Jezusa zaprowadzili do najwyższego kapłana, u którego zebrali się wszyscy arcykapłani, starsi i uczeni w Piśmie. [...] Wtedy najwyższy kapłan wystąpił na środek i zapytał Jezusa: «Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciw Tobie?» Lecz On milczał i nic nie odpowiedział. Najwyższy kapłan zapytał Go ponownie: «Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?» Jezus odpowiedział: «Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi». Wówczas najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: «Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Słyszeliście bluźnierstwo. Cóż wam się zdaje?» Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci”. (Mk 14, 53—64). W tych słowach Jezus tylko odnosi do siebie samego przytaczane już wcześniej proroctwo Daniela: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.” (Dn 7, 13—14). Z fragmentów tych widać jasno, że powtórne przyjście Jezusa nosi znamiona niezwykłości i definitywności — panowanie i przyjście na obłokach — które odróżniają je od wzmiankowanych wcześniej przyjść „w międzyczasie”. Zwróćmy przede wszystkim uwagę na to, że zapytany, czy jest Chrystusem, Jezus odpowiada, przytaczając te wersety z Księgi Daniela, które w uszach każdego Żyda brzmiały jak potwierdzenie faktu, że Jezus uważał siebie za Boga. Sformułowania proroka: „wieczne panowanie” i „królestwo, które nie ulegnie zagładzie” wyraźnie wskazują na atrybuty boskości. W ten sposób Chrystus daje do zrozumienia, że nie jest zwyczajnym posłańcem Boga, jakimi mogli być wszyscy poprzedzający Go prorocy, lecz jest Synem Bożym i samym Bogiem. Widać tutaj radykalną zmianę postawy w zestawieniu z tą, jaką ziemski Jezus prezentował podczas całej swej egzystencji w ciele między ludźmi — z postawą głębokiej pokory. Jezus, Syn cieśli, przez trzydzieści lat prowadzi życie ukryte, następnie wędruje po miastach i wioskach z niewielką grupką najwierniejszych i kończy swe życie na krzyżu pomiędzy dwoma przestępcami. Ze słów proroka Daniela, które Jezus odniósł do siebie, emanuje natomiast perspektywa triumfu, chwały i mocy Chrystusa. Przypisuje On sobie pełnię Boskiej władzy: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28, 18). Jezus przedstawia siebie jako Tego, który przychodzi „na obłokach nieba”; zwrot ten wskazuje, że zstępuje On z nieba, z miejsca należnego przede wszystkim Bogu, a więc przychodzi od Boga, ponieważ sam jest Bogiem. Gdy dalej czytamy słowa Jezusa twierdzącego o sobie, że zasiada „po prawicy Wszechmocnego”, zauważamy, że posługuje się tu terminem dobrze wtedy znanym, ponieważ naród żydowski przez słowo „Wszechmocny” rozumiał Pana, Tego, którego nie wolno było nazywać po imieniu. Dodajmy jeszcze jedno. Zapytany, czy jest Mesjaszem, Jezus odpowiada „Jestem”. Jest to przekład bardziej poprawny niż „Jestem nim”. Różnica ta nie jest bez znaczenia, ponieważ „Jestem” to słowo, którym posłużył się Bóg, przedstawiając się Mojżeszowi przy płonącym krzewie: „Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was».” (Wj 3, 13—14). Rozumiemy teraz, że przedstawiając się w ten sposób, Jezus wskazał bezpośrednio, że jest Bogiem. W całym swym życiu publicznym Jezus stopniowo objawiał swoją boskość — przez dokonywanie cudów, egzorcyzmy nad opętanymi przez demony, mądrość swej nauki, świętość swego życia. Nadchodzi jednak moment, kiedy Pan bezpośrednio ogłasza, że jest Bogiem, a czyni to, posługując się tymi właśnie zwrotami, które w uszach ówczesnego Żyda odnosiły się jednoznacznie do Jahwe. Szczególny wydźwięk ma tutaj zwrot „na obłokach”, który przytacza również Apokalipsa świętego Jana: „Oto nadchodzi z obłokami, i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący.” (Ap 1, 7—8). Powiedzieliśmy już: otwieranie się nieba wskazuje, że stamtąd — z królestwa Boga — zstępuje Pan. Dlatego też jeśli Jezus mówi, że wróci w chwale i mocy, jeśli dodaje, że to Jego drugie przyjście będzie „na obłokach nieba”, potwierdza tym samym, że jest Bogiem. Tutaj jednak, moim zdaniem, trzeba zachować ostrożność: nie należy uważać, że to przyjście Pana z nieba oznacza, że wtedy nie będzie już można się nawracać. Przeciwnie, właśnie gdy powróci Chrystus, znajdą się tacy, którzy na widok Jego mocy i chwały wykorzystają tę ostatnią możliwość, uderzą się w piersi, okażą skruchę z powodu swych grzechów i dostąpią wiecznego zbawienia. Podobnie też, kiedy na wzgórzu Medjugorie ukaże się znak przyobiecany przez Królową Pokoju, wiemy, że — mimo jego wyraźnie Boskiego charakteru — wielu „nie uwierzy” (orędzie z 19 lipca 1981). Tym niemniej nie możemy uznać, że ci ludzie już nie mogą się nawrócić, bo — trzeba to wyraźnie stwierdzić — póki życia, póty nadziei. Do ostatniej chwili człowiek ma możność wrócić do Boga, okazać skruchę, a więc dostąpić zbawienia. I jest to nadzwyczajny dar Bożego miłosierdzia. W przytoczonych przed chwilą wersetach Księgi Apokalipsy zawarta jest, jak mi się wydaje, aluzja do jednego ze znaków, które poprzedzą powtórne przyjście Chrystusa, a mianowicie do powrotu Izraela do wiary. Dostrzegam ją tam, gdzie czytamy: „i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi” (Ap 1, 7). Wydaje mi się, że te słowa są nawiązaniem nie tylko do powszechnej możliwości nawrócenia, o której wcześniej mówiłeś, ale w szczególności do — zapowiedzianego przez samego Jezusa — wydarzenia „powrotu” narodu wybranego do wiary chrześcijańskiej. Interesujący jest dla mnie także obraz przyjścia na obłokach z nieba, które się otwiera, żeby Bóg zstąpił na ziemię, ponieważ wydaje mi się, że to właśnie dokonało się w tajemnicy Wcielenia, kiedy Wiekuisty wszedł w czas i Bóg stał się człowiekiem... W powtórnym przyjściu mamy jednak do czynienia z czymś radykalnie odmiennym: niebo otworzy się nie tylko po to, żeby Bóg mógł zstąpić na ziemię, ale także by mogła do niego zostać potem przyjęta ludzkość (ci, którzy uwierzą) wezwana do uczestniczenia w wiecznej szczęśliwości, zgodnie z początkowym planem Bożym. Otwarcie nieba różniłoby się przez to od pierwszego przyjścia, mającego na celu odkupienie i wybawienie od grzechu: „A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.” (Hbr 9, 26—28). Te wersety Listu do Hebrajczyków wyjaśniają, że grzech został odkupiony we Wcieleniu, śmierci na krzyżu i Zmartwychwstaniu Jezusa. Chrystus powróci na ziemię przy końcu czasów, ażeby osądzić, jak ludzie przyjęli to odkupienie. Świętej Faustynie Kowalskiej powiedział, że w owym momencie historycznym (w latach trzydziestych) przychodzi jako Król Miłosierdzia, zanim przyjdzie jako Król Sprawiedliwości. Jest to istotny szczegół mający odpowiednik w tym, co już powiedzieliśmy: Jezus nie powróci jako Sędzia surowy i nieznający ludzkiego losu, lecz jako Sędzia miłosierny, który zanim odpłaci wszystkim odpowiednio do ich wiary i uczynków, najpierw skieruje do każdej duszy serdeczne wezwanie, żeby się nawróciła, uwierzyła i zbawiła. Na czym będzie polegała sprawiedliwość Bożego sądu? Na tym, że Bóg weźmie pod uwagę decyzje serca każdego człowieka i odłączy tych, którzy przyjęli Jego miłość, od tych, którzy do samego końca ją odrzucali. Na tym właśnie będzie polegać sens powtórnego przyjścia Chrystusa: Bóg swym autorytetem dokona definitywnego, nieodwołalnego podziału ludzi na tych, którzy przyjęli Jego miłosierdzie, i tych, którzy je nieodwołalnie odrzucili. Wracając do cech charakterystycznych paruzji, możemy jeszcze dodać, że powrót Chrystusa w mocy zbiegnie się z poddaniem całego stworzenia — przedtem poddanego przemijaniu i działaniu Złego — panowaniu Boga: „Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.” (1 Kor 15, 20—28). To poddanie całego świata Chrystusowi będzie definitywnym dopełnieniem dzieła Stworzenia i Odkupienia. Z owym przywróceniem panowania Boga nad stworzonym światem wiąże się jednoczesne definitywne usunięcie zła. W gruncie rzeczy taka właśnie jest perspektywa powrotu Chrystusa: triumf nad demonem odniesiony w eschatologicznej walce. W ostatnich dwóch wiekach ukazywanie się Maryi wydobyło na światło dzienne ataki Złego we współczesnym świecie. Od objawień z ulicy du Bac, gdzie Dziewica miażdży głowę węża opasującego swymi zwojami naszą planetę, po ukazywanie się w Medjugorie, gdzie Królowa Pokoju powiedziała, że Szatan został już „uwolniony z więzów”, Madonna nieustannie ostrzega nas przed knutymi przez diabła planami zniszczenia świata i pogrążeniu go śmierci wiecznej. Sama też Madonna zapowiada triumf swego niepokalanego Serca, ponieważ ukazuje się z wieńcem gwiazd na głowie — Ona, Królowa niebios. Uwaga jednak! Kiedy w najbliższej przyszłości dobiegnie końca czas tajemnic i upłynie przyobiecany przez Dziewicę Maryję czas pokoju, diabeł nie zostanie od razu usunięty, lecz będzie przejawiał aktywność do końca czasów. Dopiero wtedy zostanie definitywnie pokonany. Dlatego właśnie Jezus mówi o swym powrocie w mocy: chce pokazać — powtarzam — że wszechmoc Boża raz na zawsze zniszczy moc Szatana. Aktywność demona w przyobiecanym przez Maryję w Medjugorie czasie pokoju potwierdza jeszcze słynne orędzie Królowej Pokoju z 14 kwietnia 1982 roku, z którego dowiadujemy się, że po upływie okresu dziesięciu tajemnic władza Szatana zostanie „osłabiona”. Widzieliśmy już, że bardziej poprawny jest przekład uwzględniający lepszą teologiczną interpretację tego orędzia, zgodnie z którą w Medjugorie Madonna poprowadzi wierzących do wielkiego zwycięstwa nad Złym, jednak nie będzie ono jeszcze definitywne, ponieważ pozwolono Szatanowi działać aż do powrotu Chrystusa. Przypomnijmy sobie jeszcze motyw tego zezwolenia Bożego na działanie zła: chodzi o to, żeby każdy człowiek mógł toczyć osobistą walkę duchową i tym samym uczestniczyć osobiście i odpowiedzialnie w zwycięstwie Chrystusa. Zjednoczeni z Nim w Męce i Krzyżu, będziemy z Nim zjednoczeni również w chwalebnym zmartwychwstaniu. opr. ab/ab {"id":"277320","linkUrl":"/film/Powr%C3%B3t+na+praojc%C3%B3w+ziemi%C4%99-1985-277320","alt":"Powrót na praojców ziemię"}Ten film nie ma jeszcze zarysu fabuły. {"tv":"/film/Powr%C3%B3t+na+praojc%C3%B3w+ziemi%C4%99-1985-277320/tv","cinema":"/film/Powr%C3%B3t+na+praojc%C3%B3w+ziemi%C4%99-1985-277320/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Na razie nikt nie dodał opisu do tego filmu. Możesz być pierwszy! Dodaj opis filmuNa razie nikt nie dodał wątku na forum tego swoich sił i podziel się być pierwszy! Dodaj wątek na forum Tegoroczna zbiórka na Ziemię Świętą odbędzie się 13 września, czyli już w najbliższą niedzielę. To istotny wkład Kościoła powszechnego w utrzymanie miejsc związanych z życiem Chrystusa. Fundusze przeznaczone są również dla działalności społecznej i charytatywnej Kustodii franciszkańskiej pośród lokalnych wspólnot. Eryk Gumulak SJ – Watykan Papieże Kościoła katolickiego, następcy rybaka z Galilei, zawsze zwracali szczególną uwagę na miejsca, które są świadkami życia, męki i zmartwychwstania Chrystusa, a także narodzin pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Troskę o te miejsca powierzono franciszkanom. W 1327 r. sułtan Malek An-Nacer powierzył braciom mniejszym kustodię Grobu Bożego; otrzymali oni także klasztor i kościół Narodzenia Pańskiego w Betlejem, a kilka lat później Wieczernik. W 1342 r. papieska bulla „Gratias agimus” Klemensa VII potwierdziła ich misję jako „strażników” Miejsc Świętych, w imieniu Stolicy Apostolskiej i Kościoła katolickiego. Jest to misja, którą franciszkanie prowadzą od 800 lat, aż do dzisiaj. Cenną pomocą dla działalności franciszkanów jest zbiórka na Ziemię Świętą, czyli „Collecta pro Locis Sanctis”, która zazwyczaj odbywa się w Wielki Piątek. Bracia wiernie czuwają nad Miejscami Świętymi i dbają o przyjmowanie pielgrzymów. Zajmują się także szkołami oraz szpitalami. Zabiegają także o godziwe warunki mieszkaniowe oraz tworzą miejsca pracy dla miejscowych chrześcijan. Solidarność jest dziś potrzebna bardziej niż kiedykolwiek. Kryzys spowodowany pandemią wywołał bolesny cios dla branży turystycznej i pielgrzymkowej w Ziemi Świętej. Wielu miejscowych chrześcijan żyje dzięki tej branży i nie ma obecnie pracy. Pozbawiona darów i dochodów ze strony pielgrzymów, Kustodia franciszkańska również znajduje się w trudnej sytuacji.

powrót jezusa na ziemię